środa, 14 czerwca 2017

Druga kawa

No i kurwa przyszedł. - Enzo! Awansowałem do platyny! Gdybym jeszcze wiedział co to znaczy. Chyba coś dobrego bo banan na jego twarzy jest chorobliwie szeroki. - Na śniadanie przyszedłeś? - Rzuciłem. Pewnie całą noc grali. Pojeby. - Byłoby miło. Ale mój boże! Żałuj, że nie widziałeś pierwszych rankedów, pentakill za pentakillem leciał. Ten Jhin, ten Yas, waah! Alti jest mistrzem!

- Yhy. Super. Spałeś coś? - Nastawiłem wodę, sypnąłem 3 łyżeczki kawy. - No godzinkę się zdrzemnąłem. - Kłamał. Nie odpuściłby żadnego meczu. Wory pod jego oczami są bardzo widoczne. Pokój Altaira pewnie wypełniony jest pustymi puszkami po energetykach.

Intensywny zapach czarnego trunku rozprzestrzenił się w kuchni. Tak jak lubił, kawa czarna, mocna, bez mleka i cukru. Masochista. - Ej nauczę Cię grać. - Spojrzał na mnie swoimi dziecięcymi oczkami. I pomyśleć, że ma 24 lata.

Włożyłem kromki chleba do tostera. - Spierdalaj. - Rzuciłem z pełną powagą. Postawiłem masło, szynkę, ser na stół. Rozkoszował się aromatem czarnej cieczy. Ja wróciłem do swojej zielonej herbaty. Spojrzałem w telefon. 10:46. Blady blask słońca potęgowany śniegiem powodował u mnie światłowstręt. Nie moge spoglądać przez okno. Samo patrzenie na biały puch powoduje u mnie dreszcze i napady uczucia chłodu. Zamyślony, wpatrywałem się w kubek - kochane źródło ciepła, by po chwili zauważyć, że Ravi przygląda mi się ze swoim typowym, zboczonym uśmiechem. Mam dwa wyjścia. Kazać mu wypieprzać z mojego mieszkania, ewentualnie samemu wyjść albo poddać się jego kolejnej chorej fantazji. Nim zdążyłem wybrać pierwszą opcję ten wyjął z plecaka tą sukienkę z wczoraj.

- Popierdoliło Cię.
- Tak. - Już za późno na ucieczkę.

Wstał z krzesła, wyrwał mi herbatę i odłożył. Zrezygnowany zdjąłem ubranie a ten pomógł mi włożyć ten paskudny kawałek materiału. Wyjął aparat Altego i zaczął sesje zdjęciową. Drażniłem go swoją poirytowaną miną. Prosił ale nie jestem w tym stanie zrobić lepszej. - No weź, ślicznie wyglądasz! - Nie dawałem wiary. Zaciekawiony jednak wszedłem do łazienki żeby przejrzeć się w lustrze. W sumie. Cholera. Faktycznie wyglądam w tym uroczo. Sukienka mnie wyszczuplała. Działała odmładzająco na mój wizerunek. Mimo niemal trzydziestki na karku wciąż wyglądam jak nastolatek. Dziewczęca uroda w tym pomaga. Rozmierzchwione, kasztanowe włosy również. Poprawiło mi to nawet humor. Byłem nawet gotów mu wybaczyć. Gdyby nie kurwa to, że zaprosił tu naszego kochanego sąsiada. Altair widząc mnie wychodzącego z łazienki zadławił się powietrzem i powstrzymywał od śmiechu. Oboje srogo kisnęli. Nie wstydziłem się jakoś specjalnie. Nie takie rzeczy w tym bloku już się działy, jednak Rav zranił mnie nieco sprowadzając tu blondyna gdy jestem w takim stanie.

- Wybacz misiu. Obiecałem mu to wczoraj w zamian za całe kerowanie rozgrywek. - Koniec z jego wypadami na "mecze lola". Dupy też mu nie dam, ciekawe jak długo wytrzyma.
- Nie no spoko. Napijesz się czegoś Altair? Nastawić Ci tosty?
- Chętnie, dzięki. Możesz mi zaparzyć kawy? - Kolejny fan kofeiny. Przy ilości jaką spożywają w tej chwili nie dożyją trzydziestu lat.

Chleb tostowy się kończy. Lodówka straszy pustkami. Chętnie wysłałbym teraz Raviego do sklepu, ale nie wiem czy chcę zostać tu sam z Atim. To jest raczej typ romantyka. Nero mówił, że mi się przygląda. W sumie odkąd się tu wprowadziłem. Wszyscy w tym bloku to geje. W ogóle ta dzielnica jest przepełniona homosiami. Dzięki temu panuje tu miła atmosfera. Wszyscy się rozumiemy, nikt z nikogo nie szydzi.

- Ravi, masz dziś wolne, nie? Weź skocz do sklepu. Zrobię Ci listę zakupów. - Wypisałem składniki na kartce dokładnie wyrwanej z zeszytu. Młody siedzący na krześle odchylił głowę do tyłu okazując niechęć. Dupek.
- Lecę. - Rzucił z nutą sarkazmu.

Wcisnąłem mu pieniądze i kartkę. Niemal wypchnąłem z mieszkania. Przez chwilę poczułem, jak głupio to wyglądało. Jakbym na siłę chciał zostać sam z Atim a chciałem tylko zakupów i jakiejkolwiek kary dla mojego słoneczka. Przygotowałem kawę i postawiłem ją wraz z mlekiem i cukrem przed Altairem. Przecięliśmy wzrokiem. Ma skupione, miodowe oczy. Wydaje się poważnym człowiekiem. Wysoki dwudziestokilkulatek, student. Jakoś nieszczególnie obchodziło mnie jego życie. Siedzi zaszyty w swoich kilku ścianach albo na uczelni. Z okolicy zdaje się, że spotyka się tylko z moim Ravim na mecze. Jest wyjątkowo nieszkodliwy, dopóki nie naruszy się jakoś jego zacisza, jak wczoraj. Tak. Sąsiad, młody student o obiecującej przyszłości pije sobie kawkę. Wówczas gdy ja, trzydziestoletni bibliotekarz stoję przed nim, w roztrzepanych, porannych włosach. I w jebanej sukience.

- Ładnie Ci w tym. - Nawet nie spojrzałem na niego. To chyba był sarkazm. Nie wiem.

Usiadłem na blacie, wracając do resztek swojego napoju. Jest już chłodne.

- Dzięki.

Dolał odrobinę mleka, wsypał łyżeczkę cukru i przyssał się do kubka. Chyba wypił wszystko na raz. Wszyscy studenci tak mają? Chore. W milczeniu sięgnął po chusteczkę. Rozłożył na kwadracik. Pozaginał kilka razy, poskładał. Minęła minuta. Efektem końcowym był kwiat róży. Bardzo ładny. Wstał, czemu towarzyszyło szurnięcie krzesła. Podszedł do mnie, co podniosło mi trochę ciśnienie. Jednak ten ze spokojem włożył mi swoje dzieło we włosy. Wpatrywał się jeszcze przez chwile i wyszedł. Nie wiem co o tym myśleć. Kolejny zjeb.

1 komentarz:

  1. Witam,
    Rav to ma pomysły, już myślałam, że Air coś chce....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń